Chapter 1
Stał na samym środku ciemnej uliczki i uważnie przyglądał się dwóm dorosłym mężczyznom, którzy właśnie wnosili jakieś kartony do bloku, w którym mieszkał. Wyglądali jak ojciec i syn, chociaż nie byli to siebie zbytnio podobni. Jeden był niski, gruby z jasnymi włosami. Krótko mówiąc - urodą nie grzeszył, jednak jego towarzysz? Kompletne przeciwieństwo. Wysoki, szczupły z włosami czarnymi jak heban ostrzyżonymi na irokeza. Miał śliczną delikatną twarz i duże, niebieskie oczy.
Po chwili jego uwagę zwróciła czarna limuzyna parkująca pod jego kamienicą i wysiadająca z niej kobieta. Od razu podeszła do mężczyzn. Była cała ubrana na czarno z kapturem na głowie. Najprawdopodobniej była matką pozornego fana punka, chociaż i po niej chłopak nie mógł odziedziczyć urody. Wyglądała trochę jak jakaś wiedźma z horroru, że Adriana, przyglądającemu się całej sytuacji, aż przeszły dreszcze na sam jej widok.
- Gaun! Pośpiesz się! - krzyknął nagle jasnowłosy mężczyzna i szturchnął syna. - Kartony same się nie wniosą a wiesz ile nam jeszcze zostało?!
Chłopak tylko spojrzał na faceta i bez słowa otarł pot z czoła, po czym wniósł na górę kolejny karton. Na jego twarzy można było dostrzec spore zmęczenie, jakby dźwigał już piętnaste pudło z rzędu.
Poczuł jak robi mu się żal jego nowego, przystojnego sąsiada, jednak za nic w świecie nie miał odwagi by podejść do niego i mu pomóc.
- No wnoś żeś te kartony szybciej! - wrzasnął znowu ojciec chłopaka.
- Ale tato... - zaczął brunet nieśmiało, po czym upadł na ziemię jeszcze bardziej denerwując tym ojca. - Ja już nie mogę. Muszę odpocząć.
- Chłopie! Masz 23 lata i zwykłego pudła nie umiesz wnieść na górę?! - krzyknął ojciec i kopnął syna, by ten wstał. - Wstyd mi za ciebie!
- Dość tego! - w końcu zebrał się na odwagę i podszedł do punka. - Pomogę Ci.
Rzekł po czym wziął od niego pudło.
Brunet spojrzał na niego niepewnie i ostrożnie podniósł się z ziemi.
- Dziękuję. - mruknął pod nosem.
- Widzisz?! - wtrącił jasnowłosy mężczyzna na widok Adriana, pomagającego jego synowi. - Dziewczyna ma więcej energii niż ty!
- Nie jestem dziewczyną. - obruszył się Adrian. - Mam na imię Adrian.
- Co?! Jak to?! - mężczyzna zbaraniał. - Super, nie dość że żyje z punkiem pod jednym dachem to teraz będę mieć jeszcze pedała za ścianą!
- Nie jestem pedałem... - zawstydził się Hates.
- No właśnie! - Gaun postanowił stanąć w obronie nowo poznanego kolegi. - To, że ma długie włosy to nie znaczy, że coś jest z nim nie tak!
Od razu poczuł, że dogadanie się z nowym sąsiadem nie będzie sprawiało mu żadnych trudności, a wręcz przeciwnie.
- Gdzie to postawić? - spytał Adrian, gdy wszyscy byli już na górze w nowym mieszkanku Gauna.
- Postaw gdzie chcesz. - uśmiechnął się Gaun:A.
W mieszkaniu punka było kompletnie pusto. Białe, obdrapane, ściany i pełno kurzu w kątach. Tylko gdzieniegdzie walały się tekturowe, jeszcze nie rozpakowane kartony.
- Ehh... - westchnął młody brunet. - Trochę to potrwa zanim doprowadzimy to mieszkanko do porządku.
- W razie czego będę użyczał ci prysznica.- zaśmiał się Hates.
- Aleś ty miły. - zachichotał punk. - Ale co sobie inni sąsiedzi pomyślą? Jakiś typ lata z mieszkania do mieszkania w samym szlafroku, by prysznic wziąć?
- Aj tam. - odparł spokojnie młodzieniec o pięknych, kręconych włosach. - Za bardzo przejmujesz się opinią innych.
Nie minęło kilka dni i obie rodziny zaprzyjaźniły się ze sobą. Większość czasu spędzali na wspólnych obiadach i kolacjach, czasem nawet i śniadaniach, ale to przeważnie w weekendy, gdy nikomu rano nie spieszyło się do pracy.
- Jak ci się podoba w nowym miejscu, Gaun? - spytała mama Adriana na jednym z wspólnych posiłków, dolewając chłopakowi jeszcze zupy.
- Jeszcze nie zdążyłem się do końca zaklimatyzować. - rzekł punk cicho. - Będę musiał rozejrzeć się za jakąś pracą w okolicy.
- Na pewno coś znajdziesz. - rzekł Adrian, poprawiając włosy. - Mój tata jest szefem w jednej z tych lepszych restauracji i potrzebuje jakiegoś młodego kelnera do roboty. Nie wiem czy by cię to zainteresowało, ale tak tylko proponuję.
- Adrian. - przerwała nagle mama. - To miłe, że chcesz pomóc koledze odnaleźć się w nowym otoczeniu, znaleźć pracę, ale czy ty MÓGŁBYŚ ŁASKAWIE PRZESTAĆ TRZEPAĆ TYMI KŁAKAMI NAD ZUPĄ? Tyle razy cię prosiłam, żebyś je związywał do obiadu.
- Ehh... No dobra. - westchnął blondyn i niechętnie spiął włosy w koka.
Mama tylko uśmiechnęła się lekko, po czym zwróciła się do bruneta:
-Gaun, może opowiesz nam coś o sobie? - spytała.
- Okay... - zamyślił się chłopak, po czym zaczął: - Mam 23 lata, lubię grać na gitarze, śpiewać, wywoływać duchy, chodzić w nocy na cmentarze, jeść, spać, więc jak dla mnie propozycja twojego ojca, Adrianie, nie jest głupim pomysłem.
- Wow. - Adrian aż wypluł zupę z wrażenia.- To tak jak ja.
- Serio? - uśmiechnął się punk.
- Tak. - odparł pewnie Hates. - A z tym cmentarzem to się świetnie składa, bo tu za rogiem jest taki stary, opuszczony.
- Płakałbym łzami szczęścia, gdybym mógł tam z tobą pójść dzisiejszej nocy. - zaśmiał się Gaun. - Może przy okazji oprowadzisz mnie trochę po okolicy?
- Z chęcią. - rzekł blondyn.
- Chłopcy. - całą konwersację przerwała nagle mama Adriana. - Wy chyba nie mówicie, że zamierzacie iść dzisiaj w nocy na cmentarz?
Adrian zamilkł na chwilę. Nie wiedział co odpowiedzieć.
- Nie, nie, nie. - skłamał i puścił koledze oczko. - My tylko pójdziemy sobie na spacer powitalny w blasku księżyca. W nocy wszystkie tutejsze uliczki tak ślicznie wyglądają, gdy oświetlają je latarnie. Gaun ze mną na pewno się nie zgubi, poza tym jesteśmy już dorośli.
- Dobra. - westchnęła mama. - Niech Ci będzie. Tylko pamiętaj, nad ranem masz być w domu! I nie ma żadnego palenia papierosów ani picia alkoholu!
- Ehh... Okay. - westchnął chłopak.
- I kończ tą zupę, bo zaraz ci wystygnie!